czwartek, 9 czerwca 2011

bałagan...

Sypialnia... miejsce wyciszenia, refleksji... Czasem miejsce do tworzenia...
to w teorii, bo praktyka u Jagi wygląda totalnie inaczej. Jest komputer (samozło) z uciekającym zasięgiem netu i samowolą w zawieszeniach (przyczyno znikających postów, projektów, zdjęć, notatek, artykulików, felietonów). Wokół narastający przydaś show. Totalny chaos (w którym już tylko ja widzę metodę) pogłębia upragniony i wymarzony prezent od Rodziców- maszyna do szycia. Zatem poza papierami- notatki, ulotki, gazety, książki, skrawki, półprodukty (buciki, kwiatki, motylki, kółka, floresy itp cuda wianki), produkty (kartki, pudełka, kotyliony, koperty, kapelusze), są rzecz jasna również pędzelki, kredki, ołówki,dłubacze, skalpele, dziurkacze, koraliki, łańcuszki, guziki, stemple, tusze, flamastry, nożyczki, słoiki, pudełka, wazony, serwetki, patyczki do uszu, płatki do demakijażu, chusteczki, lalki i inne pierdółeczki. Z nowym Singerem doszły oczywiście nici i materiały. Owszem! Były już wcześniej- ale jakże sprytnie ukrywane- cały tapczan materiałów. A teraz...
Jeśli do tego wszystkiego dodam jeszcze całą szafę kaset magnetofonowych i płyt cd, 6 półek zawalonych w dwóch rzędach książkami (jedna niebezpiecznie się ugina), kolekcję 26 torebek, stada poi treningowych, piłki kuglarskie, HMMM GDZIE SĄ MOJE SZCZUDŁA???,karton lalek i kukiełek teatralnych, kostiumy dla dorosłych i dzieci, korony, tiary, gitarę- wyjdzie niezły sajgon.
Nie zapominam także o stałym kontakcie z naturą- a zapewnia ją pewna cudowna istota...

1 komentarz:

Dziękuję za wizytę!